poniedziałek, 27 sierpnia 2012

24 sierpnia 2012r. - piątek 40km

godzina wyjazdu: 10:00
miejsce startu: Gudhjem
kierunek: wschód - camping za Nexo


Obudziliśmy się ok 06:00. A z namiotu - bajeczny widok na zatokę. Ehhhh...... Tutaj mogłabym zostać dłużej... 
Mąż zdeklarował się, że pojedzie do miejskiej piekarni po bułki: 4szt - kajzerek i 4szt - słodkie = 52DKK. Uznał,że niby najdroższe pieczywo w jego życiu, ale żona (Ja :D) - główna księgowa domowego budżetu sprostowałam sytuację: "najdroższe pieczywo - drogi mężu, to jadłeś w Norwegii".
Myju myju, śniadanko, kawka i w drogę. Cel - nieznany... A po drodze......




Baltic Sea Glass - usytuowana w pięknej scenerii huta szkła artystycznego - największa na wyspie - w której prześledzić można cały proces tworzenia szklanych przedmiotów. Wyrabiane w pracowni szklane cudeńka zakupić można na miejscu, w sklepiku. Mąż zachwycał się kolorowymi talerzami, natomiast mnie zauroczył przepiękny wazon w wersji maxi (i mini), który widziałam oczami wyobraźni w salonie naszego domu - którego - na marginesie - nie mamy i chyba nigdy mieć nie będziemy... ale pomarzyć - dobra rzecz...









Upojeni widokiem tych przepięknych dzieł sztuki udaliśmy się w dalszą drogę. Mijaliśmy min. Melsted -urokliwą nadmorską miejscowość gdzie mieści się Muzeum Rolnictwa - Landbrugsmuseet. To skansen w którym oglądać można zabudowania gospodarcze i mieszkalne, maszyny rolnicze, a także wziąć udział w organizowanych zajęciach m.in., przygotowywanie przetworów i soków, udział w żniwach itp. Ponieważ bawiliśmy się z chmurami w ganianego :D nie zatrzymaliśmy się tam, licząc na dogonienie promieni słonecznych, które było widać na horyzoncie. 

Jednak oprzeć się nie mogliśmy pokusie, aby zatrzymać się przy ślicznym, pokrytym strzechami domu w którym znajdował się sklepik z wyrobami z wyspy. A przed nim - oczywiście - przepiękny krzew hortensji...


 








Przejeżdżając przez HimmerigsportSaltuna podziwialiśmy śliczne domki - o których już wcześniej wspominałam oraz przepiękne, zapierające dech w piersiach, północne wyrzeże wyspy. Jednak 5km przed Bolshavn dogoniły nas chmury i padał deszcz - jakieś 10-15 minut więc mieliśmy czas na na małe co nieco - Snikersika hahaha... I gdy tak sobie staliśmy pod osłoną drzewa dogonili nas Krzysztof z Tereską. I od tej chwili - właściwie - trzymaliśmy się już razem. 
I tak sobie pedałując dojechaliśmy do... Listed  - maleńkiej, urokliwej wioski rybackiej, znanej przede wszystkim wśród wędkarzy. Kot tutaj głodny nie chodzi, a mewy traktują człowieka jak swego - bo mają pełne brzuszki hahaha....





Ok. 15:00 dojechaliśmy do najbardziej urokliwej miejscowości na wyspie (biorąc pod uwagę miejsca, które udało nam się zwiedzić) - Svaneke. Przywitał na przepiękny, zabytkowy wiatrak "holender" z 1856 roku. Postój przy nim nie podlegał dyskusjom.






Stary Rynek Svaneke to serce miasteczka. Tu, w tych starych domach znajduje się min. Svaneke Bolcher - wytwórnia cukierków, prawdopodobnie najczęściej i najchętniej odwiedzane miejsce w mieście. Oprócz tego, że można przyjrzeć się procesowi wyrobu słodyczy, to można ich skosztować, a także kupić w sklepiku - 9DKK/10 dkg. A jakie lizaki...........



 Znajduje się tu również Bryghuset -
bornholmski browar - jedyny na wyspie. Piwo waży się tu według starych receptur. Przy browarze utworzono elegancką restauracje, w której do potraw serwowane jest m.in. piwo z browaru. Jako jeden z luksusów, na które uznaliśmy, że możemy sobie pozwolić, był obiad z dodatkiem piwka oczywiście :D... A uwierzcie - było warte tej ceny. A co do ceny piwa w browarze, to średnio 25DKK/0,5l (butelka) - przyzwoicie.


 W całym kompleksie tych zabytkowych budynków znajduje się również:
Karamelleriet - wytwórnia słodkich karmelków, otwarta w 2008 roku w budynku przy samym porcie,
* Svaneke Chokoladeri - wytwórnia czekoladek. 
A nad brzegiem morz usytuowana jest wędzarnia ryb - jedyna na wyspie pięciokominowa. W sąsiedztwie wędzarni stoją stare armaty, które pamiętają jeszcze czasy konfliktów ze Szwedami w wieku XVII.

 A teraz trochę ciekawostek...
          Prawa miejskie Svaneke otrzymało w XIV wieku. Na rozwój miasta głównie miał wpływ handel morski. Svaneke to najdalej na wschód wysunięta miejscowość Danii. Ze względu na to, że miasto zachowało dawny charakter, Svaneke otrzymało w 1975 roku nagrodę Europejskiego Złotego Medalu. I z całą pewnością jest to zasłużona nagroda ponieważ zachowane domki, a nawet całe uliczki wyglądają jak z XVI i XVII wieku.
          Od 1984 roku po Svaneke kursuje konny tramwaj z numerem 1 - jest to jedyny tego typu pojazd na wyspie. Można skorzystać z przejażdżki konnym tramwajem, trasa poprowadzona jest poprzez kręte ścieżki miasta, a podróż trwa ok. 20 minut.

 
Najedzeni, napojeni - ruszyliśmy w dalszą drogę. Kierunek - bliżej nieznany...
Po drodze podziwialiśmy przepiękne widoki, zdobywaliśmy skały, a także kosztowaliśmy tamtejszych, dziko rosnących jabłek - no co??? Każdy oszczędza jak może  :D.....



I tak sobie pedałując dojechaliśmy do Årsdale - maleńkiej, nadmorskiej miejscowości, w której znajduje się jedyny na wyspie, działający wiatrak typu holenderskiego, który zbudowano w 1877 r.. A wewnątrz... utworzono mini-muzeum. W budynku obok młyna kupić można ciekawą pamiątkę z wyspy. I tu właśnie dokonaliśmy Naszego stałego zakupu z wojaży - DWIE FLAGI: DUŃSKĄ (na czerwonym tle - biały krzyż) i BORNHOLMSKĄ (na czerwonym tle - zielony krzyż).
 I te przepiękne malwy, które dodają uroku każdemu, ale to każdemu miejscu w tym przepełnionym soczystą zielenią raju na Ziemi.
         


A te pola rumianku otaczające ścieżkę rowerową , która prowadziła nas przez Nordvang....  ehhhhhh





I w ten oto sposób, po ponad dwudniowej podróży dotarliśmy do miejsca z którego wystartowaliśmy - do Nexø. Jak już wcześniej wspomniała, zwiedzanie tego miejsca zaplanowałam na sobotę - dzień wyjazdu. W dyskoncie NETTO zrobiliśmy zakupy - "dzisiaj na kolację szef kuchni serwuje "Zupkę Chińską" :d" - i ruszyliśmy w dalszą drogę. Naszym celem był camping lub pole namiotowe przy jednej z tych przepięknych, południowych plaży Bornholmu. Chcąc tam dotrzeć, musieliśmy pokonać trasę, którą jechaliśmy pierwszego dnia. I tak przejechaliśmy ponad 10km przez Balka, Snogebæk, aż dotarliśmy do campingu w Dueodde. Dzisiaj znów zdecydowaliśmy się na domek, choć panowie mieli żal - z resztą słuszny, bo widok z wydm na których mogliśmy rozstawić namioty był cudowny, ale...

Tym razem łazienkę mieliśmy w pokoju, jednak zapach jaki się z niej wydobywał zasługuje jedynie na określenie "woooooooow". Wietrzenie jej trwało ponad godzinę. W tym czasie - kolacja zrobiona i zjedzona, winko i kieliszki czekają, wszyscy wykąpani i .... w przemiłej atmosferze, z lampką wina i paczką bornholmskich ciasteczek zaczęliśmy planować trasę naszego ostatniego dnia podróży po wyspie. 
To był nasz ostatni wspólny wieczór :(...

Bornholms FamilieCamping, Dueodde ***
Krogegardsvej 2
Dueodd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz